Wydaje mi się, że jest to jedna z najprostszych metod okazywania naszego uznania dla pana tańczącego po ścianach - ruszyć się na imprezkach i imieninach... niekoniecznie stepując.
Zwłaszcza, że praktyka pokazuje, że swoboda w krokach tanecznych zwiększyła się (poza kontekstem turniejów) znacznie i prawie każda sekwencja przejdzie - pod warunkiem, że tańczący ciut się rozluźni.