Niby oczywiste: kluczem dla udanego filmu jest dobra historia. Mimo to jest multum filmów o walce z potworem (godzillą, wielkim krokodylem, Cerberem itp.) w której główny bohater pokonuje bestię - ile można? Bunt ma jedną z najbardziej oryginalnych historii jakie widziałem. Ocena głównego bohatera jest "pozostawiona" widzowi. Żadna z postaci (no z jednym wyjątkiem) nie jest do końca dobra albo zła - ciekawy zabieg który u mnie miał decydujacy wpływ na zainteresowanie rozwojem sytuacji. W zrozumieniu film nie jest zbyt łatwy (mam tu na myśli motywy działań bohaterów) - coś jakby film miał drugie dno, a mimo wszystko jest spójny. Można śmiało rozpocząć oglądanie od czwórki - nie dlatego że wcześniejsze są słabe (choć słabsze od buntu) ale dlatego że każda ma swoją historię, jedynie piątka (zapomnienie) jest (w mojej ocenie niepotrzebną) kontynuacją czwórki. Mój opis wygląda na chaotyczny, ale tak właśnie widzę ten film. Polecam głównie "Bunt", ale napewno warto obejrzeć sobie całą serię. Wcale bym się nie obraził gdyby pojawiła się szóstka:)